Jan Woleński i Jan Hartman piszą w swoim podręczniku etyki: „Z kolei przestał być tematem etyki seksualnej homoseksualizm (…). Dziś ostrze potępień skierowało się w inną stronę (…). Tzw. homofobia, zwłaszcza przejawiana w życiu publicznym, uważana jest dziś za moralnie odrażającą, zajmując tu miejsce zaraz za rasizmem” (J. Woleński, J. Hartman, Wiedza o etyce , Warszawa – Bielsko-Biała: Wydawnictwo Szkolne PWN, s. 258). Powyższe tezy mają charakter opisowy i są prawdziwe. Niniejszy artykuł motywuje (złudna?) nadzieja, że pierwsza z nich stanie się fałszywa. Przy czym – jak sygnalizuje to tytuł – chcę ująć sprawę szerzej, nie ograniczając się tylko do homoseksualizmu: z równą powagą, by tak rzec, traktuję transwestytyzm, transseksualizm, fetyszyzmy rozmaitych odmian, „upodobania” mieszane itp., a więc całą „paletę” (czy – by odwołać się do znanego symbolu – „tęczę”) statystycznych mniejszości seksualnych, włączając w to jeszcze nie „domalowane” do niej „kolory”. * Pomijając...